Wjechałem na parking restauracji.Kierowca odbierał ode mnie kluczyki, gdy wychodziłem z samochodu.Spojrzał na mnie z dezaprobatą, wsiadając do mojego samochodu.Jestem pewien, że był on przyzwyczajony do parkowania luksusowych samochodów z wyższej półki, a nie zwykłych, niefrasobliwych pojazdów, takich jak mój.Większość zarobionych przeze mnie pieniędzy trafiała prosto na konto oszczędnościowe.Nie zamierzałem wydać pieniędzy na drogi samochód.
"Tak" - powiedział mężczyzna w środku, gdy podszedłem do podium, na którym stał. "Dostawy są na zapleczu" - powiedział, patrząc z powrotem na dużą podkładkę.
"Jestem tu, aby spotkać się z moim szefem".Powiedziałem, machając ręką nad notatnikiem, aby zwrócić jego uwagę.
"Imię?" - zapytał mężczyzna, patrząc na mnie.
Nadałem mu imię zarówno Samuel, jak i Jack.Spojrzał na mnie rozszerzonymi oczami. "To na ciebie czekają?" - powiedział, patrząc na moje dżinsowe spodnie i ciemnozieloną koszulę.Nie powiedziano mi, że będzie to spotkanie oficjalne, więc nie zamierzałam się odpowiednio ubrać.
"Tak,"Przytaknąłem.
"Tędy" - wskazał.
"Derek,"Samuel powiedział, wstając. "Powinienem był ci powiedzieć, że to będzie strój formalny, to moja wina".
Spojrzałem na mężczyznę i uśmiechnąłem się, gdy wrócił na swoje stanowisko.
Jack potrząsnął głową, wyraźnie rozczarowany.
"Myślę, że znasz wszystkich".Samuel powiedział, gdy obaj usiedliśmy.Kiwnąłem głową w stronę Jacka i Tammy.Samuela i jego żonę Jane znałem z jednego z biurowych przyjęć.Dwóch pozostałych mężczyzn i ich żony zapamiętałem z twarzy, ale nie z imion.
"Nie,"Potrząsnąłem głową, siadając obok Samuela.
"Cóż,"Samuel wskazał na jednego z mężczyzn. "To jest Lester i jego żona Cassandra, a po prawej Timothy i jego żona Tabitha.
"Witam".Przytaknąłem.
"To był niezły pomysł".powiedział Timothy. "Mojej się udało" - powiedział z półuśmiechem.
Teraz już wiem, gdzie ich wcześniej widziałem.Znajdowali się piętro niżej, z pewnością również byli zainteresowani partnerstwem.
"Tak, wiemy".Tabitha potrząsnęła głową.Odwróciła się, by spojrzeć na mnie. "Od wczoraj tylko o tym mówi".
"Przepraszam".Wzruszyłam ramionami.
"Nie trzeba przepraszać".Jack potrząsnął głową. "Taka jest natura tej pracy. Nie płacą nam za bycie miłymi".
"Dobrze powiedziane".Samuel przytaknął. "Przyprowadziłem was tutaj, abyście omówili dwa pozostałe pomysły i poznali się nawzajem w mniej stresującym otoczeniu".
"Pomaga mu również to, że naprawdę lubi tutejsze jedzenie" - potwierdziła żona. "Każdy powód, który może podać zarządowi, aby tu przyjechać i kazać im przerzucić rachunek, jest dobrym powodem".
"Winny".Samuel przytaknął.Jane była kobietą z plakatu, która stała się żoną trofeum.Miała średniej długości blond włosy i idealnie wykrojoną twarz z uśmiechem, który wyglądał tak, jakby powinien znaleźć się w telewizji.
Powoli zaczęto podawać jedzenie, a rozmowa zeszła na temat pomysłu Jacka.Pozostali dwaj byli całkowicie zgodni co do tego, by przedkładać pomysł Jacka nad mój.
Musiałem przyznać, że mają dobre argumenty.Byłoby to mniej uciążliwe i najbardziej opłacalne.Podczas gdy moje było ogromnym ryzykiem, a także wykorzystaniem pieniędzy, które mogłyby być potrzebne do powstrzymania wykupu.
Żony przez większość czasu siedziały w milczeniu, od czasu do czasu wtrącając jakieś słowo.Tammy uśmiechnęła się do mnie i spojrzała na stół. "A co z pomysłem Dereka?"zapytała Tammy. "Z tego, co Jack powiedział mi wczoraj wieczorem, wynika, że ma największy procent skuteczności.
"Jack?"zapytał Samuel.
"Tak jest".Jack przytaknął. "Spójrzmy prawdzie w oczy. Mój pomysł tylko na razie powstrzymałby wykup. Co się stanie, jeśli spróbują jeszcze raz i jeszcze raz?".
Pozostali dwaj mężczyźni skinęli głowami.Zaczęli dyskutować o moim pomyśle, na co Samuel stał się bardziej rozmowny i zaangażowany.Wyglądało to tak, jakby czekał, aż sprawy potoczą się w moim kierunku.Powoli schylił się za siebie i wyjął kopertę.Wyjął cztery papiery i podsunął nam je do stołu.
"Zarząd zgadza się z tobą, Jack".Samuel powiedział. "Przykro mi, ale skłaniają się ku pomysłowi Dereka. Jest to największe ryzyko, a jeśli się nie powiedzie, stracimy firmę. Jeśli się uda, ustabilizuje nas to na długie lata".
"Gratulacje".Jane powiedziała, kiwając głową i uśmiechając się do mnie.
"Dziękuję".Uśmiechnąłem się.Jack spojrzał na mnie surowym wzrokiem.Wiedziałam, że jego spojrzenie nie jest zadowolone.Ale do diabła z nim.To była moja szansa, a jeśli tego nie rozumiał, to mógł sobie zrobić długi spacer po krótkim molo.
"Cóż,"powiedziała Tabitha. "Po załatwieniu tej sprawy powinniśmy już iść".
Timothy przytaknął. "Zobaczymy się jutro w pracy" - powiedział, trzymając w ręku dokumenty. "Na dziś lekka lektura".
Lester i Cassandra poszli tuż za nimi, zostawiając naszą piątkę w tyle.Samuel wstał, aby odebrać telefon.Jane przysunęła się do jego fotela.
"Nie masz kogoś bliskiego?" - zapytała.
"Nie,"Odpowiedziałem, patrząc na nią.
Tammy uśmiechnęła się jednym ze swoich typowych uśmiechów. "Myślę, że on gra w polu".
"Ma ważniejsze rzeczy do przemyślenia niż żenić się w jego wieku".Jack powiedział i wypił jeszcze trochę wina.
"To ci wystarczy".Tammy powiedziała, że wzięła szklankę z jego ręki.
"Tak,"Jane odpowiedziała. "Nie chcemy, żeby powtórzyła się tamta noc".
Jack potrząsnął głową. "Pójdę sprawdzić, czy Samuel jest gotowy do drogi".
Obie panie patrzyły, jak odchodzi. "Więc,"Jane powiedziała, pochylając się bliżej mnie. "Tammy powiedziała mi, że zdradziła ci nasz mały sekret.
Spojrzałam na Tammy. "Ona też bierze udział w zajęciach".
"To ja jej o nich powiedziałem".Jane uśmiechnęła się.
Teraz przypomniałem sobie jej twarz.Była blondynką w jednym z filmów.Trudno było sobie wyobrazić małą miss ideału tańczącą do niektórych z tych wyuzdanych piosenek, które były grane. "Oh,"Powiedziałem.
"Oh?"Jane uśmiechnęła się, patrząc na Tammy.
"On jest trochę nieśmiały".Tammy wzruszyła ramionami.
Jane pochyliła się bliżej, tak że znalazła się prawie na moich kolanach. "Powiedziała mi też, że masz ładnego kutasa" - wyszeptała.
Jej dłoń przesunęła się na moje kolana i ścisnęła moje krocze.Szybko rozejrzałem się po zatłoczonej restauracji. "Nie bój się, nic nie zrobię".Jane powiedziała, puszczając go. "Chciałam się przekonać na własne oczy".
"Panie gotowe?"zapytał Samuel, wracając do stołu.
"Więcej niż gotowy".Jane powiedziała, wstając.
Wyprowadziłem je na zewnątrz.Jack był już w swoim samochodzie i prosił Tammy, aby się pospieszyła.Gdy samochód odjechał, potrząsnąłem głową.Tammy pomachała do nas, gdy odjeżdżali.
"Nie przeszkadzajcie sobie we trójkę".Samuel potrząsnął głową. "Zarząd, jak również Neil, są zadowoleni z tego, jak daleko zaszedłeś w tak krótkim czasie. Cała trójka próbowała zaimponować Neilowi przez ostatnie siedem lat, a ty zrobiłeś to w niecałe dwa. To sprawi, że staniesz się wrogiem dla wielu ludzi".
"Szkoda dla nich".Wzruszyłem ramionami. "Jak powiedział Jack, nie płacą nam za bycie miłymi".
"Dokładnie tak".Samuel powiedział.Z małej teczki pod pachą wyciągnął kolejną kartkę papieru. "To są nazwiska i numery telefonów wszystkich osób z tablicy. Chcą, żebyś do nich zadzwonił i podał czas, kiedy będą mogli się z tobą spotkać indywidualnie".
"Indywidualnie?"zapytałem.
"Tak,"Samuel powiedział, gdy podjechał jego samochód. "Powiedzmy, że niektórzy z nich nie są przekonani, że sam wpadłeś na ten pomysł. Dzięki indywidualnemu spotkaniu będziesz miał szansę udowodnić, że się mylą".
Samuel wsiadł do swojego samochodu. "Do zobaczenia jutro".
Jane podeszła do mnie z wyciągniętą ręką. "Miło było cię poznać" - powiedziała, gdy uścisnęłyśmy sobie dłonie.Poczułem, że do mojej ręki trafia kartka papieru, którą schowałem w dłoni.
"Podobnie".Przytaknąłem.
Odjechali, zostawiając mnie samego.Lokaj spojrzał na mnie z niesmakiem na twarzy. "Gdzie pan to zaparkował?".zapytałem.
Wskazał mi drogę na parking i rzucił kluczyki. "Dzięki,"Uśmiechnąłem się.
Kiedy wracałem do samochodu, spojrzałem na kartkę, na której był numer telefonu z instrukcją, o której godzinie należy wysłać SMS-a lub zadzwonić.Uśmiechnąłem się i włożyłem go do kieszeni.
*************
"Mogłeś mnie ostrzec".Powiedziałam, że później wieczorem rozmawiałam z Tammy.
"I zniszczyć ten wyraz twarzy?".Usłyszałem śmiech Tammy po drugiej stronie telefonu. "To było bezcenne".
"Dlaczego jej powiedziałeś?".zapytałem.
"Dlaczego nie?"Tammy odpowiedziała. "Ona jest tak samo spragniona seksu jak ja, a przecież nie uważasz, że nie jest atrakcyjna".
"Nie, ale..."Zacząłem mówić.
"Samuel?"Tammy przerwała.
"Tak,"Odpowiedziałem. "Miałby moją głowę".
"Nie, nie bardzo".Tammy powiedziała. "Jestem pewna, że możesz stwierdzić, że nie są oni szczęśliwą parą, na jaką wyglądają, prawda?".
"Tak,"Przytaknąłem.Domyśliłem się, że w raju są kłopoty, gdy ostatni raz widziałem ich na imprezie w biurze.Myślałem, że to dlatego, że byli małżeństwem od tak dawna.
"Samuel jest gejem".Tammy wybuchnęła.
"Co!"Powiedziałam, że wyprostowałam się na łóżku.
"Od dłuższego czasu. Zarząd jest jedynym powodem, dla którego wciąż udają, że są małżeństwem. Gdyby się dowiedzieli, najprawdopodobniej znaleźliby powód, by go zdegradować lub pozbyć się go".
"Czy Jacek wie?"zapytałem.
"Do diabła, nie".Tammy odpowiedziała głośno. "Gdyby wiedział, powiedziałby Neilowi, żeby mógł zająć miejsce Samuela".
"To byłaby rzecz, którą zrobiłby Jack".Przytaknąłem.
"Napiszesz do niej SMS-a?".zapytała Tammy.
"Nie wiem".Powiedziałem, przekartkowując papier.
"Powinieneś".Tammy odpowiedziała. "Chciałabym, żebyś to zrobiła, jeśli to ułatwi sprawę".
"Jesteście dobrymi przyjaciółmi, co?".zapytałem.
"Zdecydowanie tak".Tammy odpowiedziała. "Nie bierze już prysznica. Nadal idziesz na tańce, prawda?".
"Oczywiście".Odpowiedziałem.
"Do zobaczenia".Tammy odłożyła słuchawkę.
Spojrzałem jeszcze raz na gazetę, a potem zacząłem wybierać numer. "Dzień dobry,"Jane odpowiedziała.
"Czy to dobry moment?"zapytałem.
"Oczywiście".Jane odpowiedziała. "Jest z jedną ze swoich chłopięcych zabawek" - powiedziała z westchnieniem. "Zgaduję, że Tammy poinformowała cię o wszystkim?".
"Tak,"Odpowiedziałem. "Nie wiedziałam. Nie wydaje się być w tym typie".
"Stał się bardzo dobry w ukrywaniu tego".Jane powiedziała. "Ale dość o nim. A co z Tobą? Tammy powiedziała mi, że podobały ci się filmy o tańcu".
"Och, zdecydowanie".Odpowiedziałem.
"Czy przysłała ci jakieś moje?".
"Nie, pamiętam, że widziałem cię w jednym z filmów, ale prawdę mówiąc, nie zwróciłem na to większej uwagi".Odpowiedziałem szczerze.
"Można się tego spodziewać".Jane powiedziała. "Tammy ma sposób na zagarnianie światła reflektorów".
"Och, nie, to znaczy..."Zacząłem mówić.
"Spokojnie, chciałem powiedzieć to w dobrym znaczeniu tego słowa. Jest utalentowana i ma piersi, które uwielbia większość cycatych facetów, takich jak ty".
"Można tak powiedzieć, co?".
"Tak,"Jane powiedziała. "Cieszę się, że mój też się tak gapił.
"Następnym razem będę pamiętał, żeby zwracać większą uwagę".Powiedziałam z uśmiechem.Nie mogłem uwierzyć, że flirtuję z jedną z żon mojego szefa.
"Mam nadzieję, że poświęcicie im dużo uwagi. W końcu Samuel za nie zapłacił, a nie dotknął ich ani nic".Jane westchnęła.
"To musi być ciężkie".Powiedziałam, myśląc o sytuacji, w jakiej się znalazła - była żoną kogoś, kto nie był nią zainteresowany.
"Czasami tak bywa, ale wtedy sama się w to wpakowałam i łatwo mogłam się z tego wydostać. Powiedział mi, że mogę odejść, i nie będzie się sprzeciwiał mojej decyzji".
"Dlaczego nie?".zapytałem.
"Szczerze mówiąc, nie wiem. Chyba jest mi wygodnie. Niedługo skończę pięćdziesiąt trzy lata. Nie mam ochoty na ponowne wchodzenie do basenu randkowego".Jane powiedziała nieco zniechęcona.
"Pięćdziesiąt trzy?".Zapytałem. "Myślałem, że masz czterdzieści lat".
"Pochlebstwa wszędzie cię zaprowadzą".Jane roześmiała się.
"Mówię poważnie".Odpowiedziałem.Jane wyglądała jak kobieta przed czterdziestką.Nawet po trzydziestce.
"Cóż, dziękuję".Jane powiedziała. "Staram się dbać o formę i dobrze się odżywiać. Nigdy nie paliłam i prawie nie piję".
"To widać".Spojrzałem na godzinę i stwierdziłem, że robi się późno, a ja chcę zdążyć na czas i zacząć spotykać się z niektórymi członkami zarządu.
"Powinieneś się przespać".Jane powiedziała tak, jakby czytała mi w myślach.
"Widzimy się w ten piątek na tańcach?".zapytałem.
"Może prędzej, prześpij się".Jane odłożyła słuchawkę.
Położyłam się z powrotem w łóżku i myślałam o Tammy, a teraz o Jane.W co ja się, do cholery, pakuję i jak mi się to udaje.
*************
"Czy masz kłopoty?"zapytała Candice, przechodząc obok jej biurka.
"Nie wiem, czy ja wiem?".Odpowiedziałem.
"Zobaczysz".Candice odpowiedziała z uśmiechem.
Poszedłem dalej w stronę swojego biura.Nigel i Samuel czekali w moim biurze.Nigela spotkałam tylko raz, a i tak nie było to celowe.Tak się złożyło, że był w windzie, gdy do niej wsiadłem.Nie powiedzieliśmy do siebie ani słowa.Teraz siedział w moim biurze.
"Siadaj".Samuel powiedział.
Spokojnie podszedłem do biurka i usiadłem. "Czy ja coś zrobiłem?"Zapytałam, patrząc na obu mężczyzn.
"Nie,"Nigel potrząsnął głową. "Dlaczego tak zakładasz?"
"Cóż, całe piętro patrzyło na mnie jak na człowieka idącego w kierunku szubienicy".Wzruszyłem ramionami.
"Mówiłem ci, że ma poczucie humoru".Samuel powiedział, siadając z powrotem.
"Będzie go potrzebował".Nigel powiedział, że pochylił się do przodu i położył teczkę na moim biurku. "To przyszło dziś rano".
Podniosłem teczkę i przeczytałem znajdujący się w niej dokument.Na moją twarz wkradł się uśmiech. "Rezygnują z wykupu".
"Tak, nie zrobiliśmy nawet kroku w kierunku nawiązania kontaktu z innymi firmami. Wygląda na to, że mamy przeciek wewnątrz firmy".Samuel powiedział.
"Ach,"Przytaknąłem. "Myślisz, że zdradziłem swój plan mojemu koledze po drugiej stronie drogi?".
"W większości przypadków jest to założenie".Nigel odpowiedział.
"Nie,"Uśmiechnęłam się. "Przyznam, że zostawiłam zasłonę, ale nie powiedziałam i nie powiem im niczego, czego nie powinni wiedzieć".
"Dobrze to słyszeć".Nigel przytaknął. "Zarząd nadal chce się z Tobą spotkać, spodobała im się Twoja propozycja i chcieliby wiedzieć, co Twoim zdaniem powinniśmy zrobić dalej.
"To, że oni zrezygnowali, nie oznacza, że nie będą planować lub, co gorsza, próbować pokonać innych konkurentów".Odpowiedziałem.
Nigel spojrzał na Samuela.Oboje się uśmiechnęli. "Chodź z nami,"Samuel powiedział, wstając z łóżka.Weszliśmy z powrotem na piętro i minęliśmy biurko Candice.
Jack stał przed swoim biurem i rozmawiał z jednym z agentów.Wyraz jego twarzy, gdy zobaczył mnie idącego z obydwoma swoimi szefami, był bezcenny. "Jack,"Nigel powiedział, gdy przechodził.
"Sir,"Jack przytaknął.
Wsiedliśmy do windy.Nigel nacisnął kilka przycisków, dzięki czemu winda ruszyła w górę.Zmierzaliśmy na ostatnie piętro.Uśmiechnąłem się, gdy przypomniałem sobie, że kilka lat temu, gdy pracowałem w dziale pocztowym, zdarzały się niezliczone noce, kiedy niektórzy z nas wsiadali do windy i próbowali odgadnąć ciąg liczb, który zaprowadziłby nas na ostatnie piętro.Ani razu nie udało nam się tego zrobić dobrze.
Drzwi otworzyły się na duży hol.Za dużym biurkiem siedziały trzy kobiety. "Fiona, Helen i Kelly, to jest Derek".Nigel powiedział.Trzy kobiety skinęły w moją stronę. "Upewnij się, że dostanie kod do windy".
"Tak jest" - odpowiedziały zgodnie kobiety.
Obeszliśmy duże biurko i długą ścianę, na której srebrną czcionką wypisana była nazwa firmy.W pozostałej części sali panowała cisza.Po obu stronach znajdowały się drzwi, a na każdych z nich widniało nazwisko osoby.Rozpoznałem niektóre z nazwisk.Inne mi umknęły.
"Oto jesteśmy".Nigel powiedział, gdy zatrzymał się przed drzwiami.
Stałem w osłupieniu, widząc na drzwiach swoje nazwisko wypisane złotą czcionką na czarnym tle. "Moje?"zapytałem zdumiony.
"Nie znam innego Dereka Youngblooda, a ty?".Nigel zapytał Samuela.
"Nie, nie mam".Samuel odpowiedział.
Stałem nieruchomo, jakby zapuściłem korzenie i zostałem zasadzony w tym miejscu. "I co?"Nigel uśmiechnął się. "Zamierzasz go otworzyć?".
"Tak, oczywiście".Powiedziałem, wyrywając głowę z tego snu.Otworzyłem drzwi i wszedłem do dużego pokoju.Biurko było ustawione z tyłu, przy oknie.
"Po tej stronie nie ma podglądających oczu".Samuel powiedział. "W pokoju znajduje się szafa, prysznic i barek. Nie jest w pełni zaopatrzony, ale możesz go wyposażyć w co chcesz, o ile jest używany dla klientów firmy".
Przytaknąłem.Wciąż staram się brać pod uwagę, że stałem się partnerem, nie miałem już do czynienia z potencjalnymi klientami.Teraz musiałem tylko dbać o zadowolenie najważniejszych klientów i upewnić się, że zarabiają pieniądze, co z kolei przynosiło zyski firmie. "Myślę, że powinniśmy zostawić go w spokoju".Nigel uśmiechnął się i skinął głową Samuelowi.
"Gratulacje".Samuel uścisnął mi dłoń.
"Dziękuję".Powiedziałem, ściskając mu dłoń, a następnie Nigelowi: "Nie zawiodę cię".
Chodziłem po moim dużym biurze z ogromnym uśmiechem na twarzy.Nie mogłem uwierzyć, że zostałem partnerem.Oznaczało to, że nie musiałem już przyjmować rozkazów od Jacka.Już sama ta myśl wywołała u mnie głośny śmiech.
"Miłej zabawy" - powiedział kobiecy głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam wysoką kobietę stojącą w drzwiach. "Juliet" - powiedziała kobieta, podchodząc do mnie z tabletem w ręku. "Potrzebuję twojego podpisu na tych formularzach" - powiedziała, podchodząc do mnie.
Ta kobieta była wspaniała.Nigdy nie widziałem kobiety takiej jak ona, może w filmie lub na plakacie, ale nigdy z krwi i kości.Miała długie, brązowe włosy, które opadały tuż za ramiona.Juliet spojrzała na mnie, który się na nią gapił. "Derek?"Juliet powiedziała, żebym się ocknął z tego snu.
"Tak,"Powiedziałem, używając pióra do podpisania dokumentów na tablecie.
"Dobrze".Juliet uśmiechnęła się. "Jestem twoją asystentką, jeśli jest coś, w czym mogę ci pomóc, po prostu daj mi znać" - uśmiechnęła się i podeszła do mojego biurka.Miała na sobie szarą ołówkową spódnicę i różowy top. "Jak ci się podoba twoje nowe biuro?Juliet powiedziała, patrząc na mnie.
"Jest większy niż moje mieszkanie".Uśmiechnąłem się.
"Ja też".Juliet uśmiechnęła się. "Czy przejrzałaś już swoją listę klientów?".
"Nie,"Powiedziałam, podchodząc do stołu.W środku znajdowała się teczka z jakimiś papierami.Juliet usiadła po drugiej stronie biurka. "Zaloguj się" - wskazała na ekran.
Spojrzałem na ekran i zobaczyłem swoje imię i nazwisko oraz pasek do wpisania hasła. "Domyślnie jest to twój numer ubezpieczenia społecznego. Możesz wpisać cokolwiek zechcesz".Juliet powiedziała, pochylając się do przodu.Jej obfita klatka piersiowa przyciskała się do szklanego stołu.
Wprowadziłem swój identyfikator, a następnie wyświetlił się monit o wprowadzenie nowego hasła.Wpisałem swoje zwykłe hasło i powitała mnie lista programów. "Top one,"Juliet przytaknęła.
"Ach,"Powiedziałam, gdy przywitał mnie znajomy ekran. "Widziałem to na zeszłorocznej imprezie biurowej".Uśmiechnąłem się, patrząc na listę klientów, a następnie na dokumenty leżące przede mną.
"Wygląda na to, że nie będziesz potrzebował mojej pomocy".Juliet skinęła głową, wstając.Patrzyłem, jak podchodzi do jednej ze ścian biura.Nacisnęła na coś, co wyglądało jak część ściany.Drzwi otworzyły się, a ona przeszła przez nie, zamykając je za sobą.Potrząsnąłem głową na myśl o tym, jak cudownie jest być na ostatnim piętrze.
Przez wiele godzin przeglądałem nieskończoną ilość kont bankowych należących do czterech klientów, których reprezentowałem. "Jak to w ogóle jest możliwe?Potrząsnąłem głową.Spojrzałem na telefon leżący na moim stoliku, zastanawiając się, jak mogę skontaktować się z Julią.Wcisnęłam przycisk zerowania i czekałam. "Fiona" - odpowiedział głos.
"Och, przepraszam".Odpowiedziałem. "Próbowałem skontaktować się z Julią".Odpowiedziałem.
"Chwileczkę".Fiona odpowiedziała.Przez kilka chwil panowała cisza.
"Derek?"Juliet powiedziała przez coś, co wyglądało na interkom w moim biurze.
"Tak,"Odpowiedziałem na głos.
"Możesz odłożyć telefon".Juliet powiedziała. "W przyszłości możesz nacisnąć niebieski przycisk na telefonie i rozmawiać".
"Ach,"Zobaczyłem, że patrzy w dół. "Możesz tu na chwilę wejść?".
"Jasne".Juliet odpowiedziała.Drzwi się otworzyły i Juliet weszła do pokoju. "W czym mogę pomóc?"
"To,"Powiedziałem, obracając monitor dookoła. "Wygląda na to, że ten, kto miał konto pana Jacobsteina przede mną, nie poświęcał wszystkim jego kontom należytej uwagi. Na obu tych kontach mógłby zarabiać o wiele więcej".
Juliet przytaknęła. "Z pewnością tak" - uśmiechnęła się. "Powinniście umówić się na spotkanie".
Przytaknąłem, patrząc z powrotem na ekran. "Dzisiaj,"Juliet dodała, patrząc na telefon.
"Aha,"Powiedziałem, patrząc w dół na ogromny telefon leżący na moim stole.Wtedy przypomniałem sobie o liście klientów i przejrzałem ją.Naciskając numer szybkiego wybierania dla mojego klienta, usiadłem wygodnie.
"Biuro Jacobstien" - powiedziała jakaś kobieta.
"Cześć, to jest Derek Youngblood...".Zacząłem mówić.
"Ach, tak" - przerwała kobieta. "Oczekuje na wiadomość od pana. Przekażę mu panią".
Uśmiechnąłem się i usiadłem z powrotem na krześle. "Derek?" - powiedział mężczyzna.