Sitemap

Szybka nawigacja

Koktajl był lodowato zimny w moim gardle, ale palił prawie tak gorąco jak ona.Ten strój kąpielowy.Dwa elektrycznie różowe kawałki oddzielone żołądkiem, który nie był jeszcze narażony na nadmierne łaknienie.Woda spływała z jej ciała w kształcie litery "V", gdy wynurzała się z kipiącego basenu wprost przede mną i odgarniała ciemne włosy za swoje zgrabne ramiona jak z jakiegoś cholernego filmu.Nikt nie krzyknął: "Cięcie!".

Nigdy wcześniej nie cieszyłem się tak bardzo z przyciemnianych okularów i kolan podciągniętych na leżaku, aby ukryć wzrok i erekcję.Każda kropla wody, która lśniła na jej skórze, zdawała się w zwolnionym tempie opadać na podłogę, jakby w jej obecności słabła również grawitacja.Choć mogłem to sobie wyobrazić, przysięgam, że jej oczy przyciągnęły moje, a za nimi błysnęło coś - dzikość - tuż przed tym, jak osiągnęła pełny wzrost, z wydatnymi sutkami na szczycie piersi wystających spod materiału, który ledwo był w stanie je pomieścić.

Przez ociekające majtki bikini, które przylegały do jej skóry, mogłem dostrzec kuszący kontur każdej wargi sromowej.A kiedy odwróciła się w stronę basenu, mój Boże.Przełknąłem kolejną porcję Long Island Iced Tea, patrząc, jak tkanina zakrzywia się na alabastrowych policzkach i przechodzi między jej lekko opalonymi, wilgotnymi udami.Wystarczająco dużo materiału, aby się drażnić.Jej szpara na udach była idealną dziurką od klucza, za której otwarcie oddałbym życie.

Stała z palcami zwiniętymi nad brzegiem basenu, czekając na miejsce w wodzie.Gdy po jej lewej stronie rozległ się kobiecy krzyk, spojrzała na mnie, a ja podziwiałem jej profil, który uchwycił ostre promienie popołudniowego słońca z bezchmurnego balearskiego nieba.Delikatnie zwężający się nos, z którego spadała kropla wody, zmysłowe usta, wysokie kości policzkowe.Pomachała, po czym ponownie skupiła się na krystalicznie czystym basenie i podniosła się, zręcznie poruszając obcasami, baletowo i zgrabnie, gdy woda rozstąpiła się, by ją przyjąć.

Moja żona siedząca na leżaku obok stęknęła. "Hussy."

Odwróciłem się do niej.Blond kosmyki opadały na ramiona pokryte piegami po obu stronach ramiączek jej bordowej jednoczęściówki.Pod cieniem zbyt dużego parasola promieniała.Piękna i kobieca.

"Hej, jeśli to masz, to się tym pochwal, prawda?".

Uśmiechnęła się z przymrużeniem oka, sięgnęła po G&T z niskiego wiklinowego stolika między nami i upiła łyk. "Pamiętam, jak kiedyś tak na mnie patrzyłeś".

"Ja nie..."Zaczęłam, może zbyt pochopnie.Spojrzałem na Rachel z wyrazem, który miałem nadzieję, że jest pozbawiony poczucia winy. "Nadal tak jest".

Patrzyłem, jak jej gardło faluje, gdy pociągnęła kolejny łyk swojego drinka. "Mmmm. Ale ja nie mam na ciebie takiego wpływu."Kiwnęła głową na moje krocze.

Poczułam się nagle skrępowana i przesunęłam się na leżance, która skrzypnęła wbrew sobie. "Tak, to prawda".Wpadłem jej w oko przez okulary i zniżyłem głos. "Chcesz, żebym to udowodnił?"

Śmiała się, a jej piersi podskakiwały pod materiałem. "Czy ty to kiedykolwiek wyłączasz?".

Potrząsnąłem głową.Nic nie powiedział.

"Później".

Trochę się speszyłem, ale starałem się tego nie okazywać. "Nie ma carpe diem? Mamy tak mało czasu z dala od dzieci".Sięgnąłem ręką i pogłaskałem ją po przedramieniu.

Zadrżała i odciągnęła się. "Łaskocze."Zrobiły się dołeczki, a ona uśmiechnęła się rozbrajająco. "Tak czy inaczej, będą później u moich rodziców".

Zacisnęłam wargi i wypiłam napój, a następnie powróciłam wzrokiem do lśniącego basenu.Moja głowa się nie poruszyła, ale za okularami na receptę śledziłem błyski elektrycznego różu, które przebijały się przez iskrzące się fale, z delfiniczną gracją.

Podziwiając jej elegancję, myślami wracałem do tego pełnego napięcia spojrzenia, które rzuciła.Obietnica, która wywołała niezdrowe wizje potajemnego spotkania na pobliskim brzegu.Trzymanie się za ręce.Śmiech.Taniec na piasku, długie cienie znikające, gdy wiśniowy zachód słońca zanurzał się pod horyzont.Całowanie.Tarzanie się po plaży.Dotykając i smakując, moja twarz ostatecznie przycisnęła się do jej przesiąkniętego bikini, chłonąc jej podniecenie przez materiał.Robi jej łuk.Sprawić, by doszła.Sprawiała, że błagała o więcej, podczas gdy słona woda opływała nasze palce, a noc podsycała nasz nielegalny związek.

.o0o.

Dla Rachel i dla mnie później nadeszło zgodnie z obietnicą.Stroje kąpielowe porozrzucane na podłodze, jej kolana zgięte, nogi rozstawione, moja twarz tam, gdzie powinna być.Smakowała lepiej niż palce złotego światła dziennego, które prześwitywało przez delikatnie kołyszące się zasłony.Mieszanka chloru i spalonego słońcem podniecenia uwięziona w krętej plątaninie włosów pod moim zarostem.

Jej pomruki zachęty doprowadzały mnie do szału.Całowałam jej wilgotną szparkę, zlizywałam kropelki soku, które wyciekały, gdy mój język zagłębiał się w jej fałdki.Podążając w górę, aby otoczyć jej łechtaczkę, cały gorący oddech i konieczność, dusiłem jej dumny guzek różnymi kształtami, aż oznajmiła, że jest "gotowa".

Chciałem kontynuować.Zabierz ją dalej.Wyżej.Aż nie mogła dłużej wytrzymać i zalała moją twarz swoją esencją.Aż błagała mnie, żebym przestał, zanim się wywróci.Aż jej seksowna cipka była pokryta śliną i sznurkami perlistego podniecenia, które rozpaliłyby moje serce, a jej krzyki odbijały się echem od kruchego hotelowego sufitu, gdy dochodziła mocniej, dłużej i bardziej mokro, niż myślała, że to możliwe.

Ale po obu stronach mojej głowy były tylko jej ręce, które podciągały mnie do góry.Away.Nawet nie po to, by ją pocałować, by móc dzielić się jej pysznym nektarem.Po prostu przewróciła się na bok, stanęła na czworakach i wypięła pupę.Nie żebym miał powody do narzekania.Po czterdziestu latach od powstania, nadal była to piękna pupa.Złapałem ją za krągłą pupę, przesuwając się do przodu na kolanach.Jedną ręką odchyliłem mojego szalejącego kutasa i znalazłem jej śliskie wejście, z łatwością wpychając go do środka.

Westchnęła, gdy wróciłem do domu, a jej ramiona opadły na łóżko, twarzą na poduszkę.Słyszałem, jak jej ręka wślizguje się między jej ciało a wykrochmaloną pościel, by zaatakować językiem łechtaczkę, którą obudziłem.Czułem, jak jej palce okrążają klejnot wystający z kaptura, gdy mój kutas nabierał tempa w jej śliskim kanale.

Rachel była mocno ściśnięta od tyłu.Uwielbiałem pieprzyć ją w ten sposób, a jej jęki były pochłaniane przez poduszkę przy każdym pchnięciu, gdy wbijałem się w nią.Widać było, że dobrze się bawi, ale nagle coś poczuła, że jest nie tak.Coś głęboko we mnie, jak sprężyna zegara, która się poddaje, a reszta mechanizmu zostaje zredukowana do bezskutecznych skrętów metalu i trybików.Nierozpoznany.

Wchodziłem i wychodziłem, bo mój umysł wszystko analizował.Nic na to nie poradzę.Domysły.Hipotezy.Przyczyna.Efekt.Doszedłem do wniosku, że jej jęki nie są w pełni reprezentatywne dla kobiety, która wznosi się na wyższe poziomy podniecenia, dążąc do tego, by całkowicie stracić nad sobą kontrolę.Były one po prostu... mierzone.Brak ducha.Nigdy nie odpuszcza, zwierzęca i surowa.I w tym momencie zdałem sobie sprawę, że tego właśnie brakowało.To, co chciałem usłyszeć.Informacja zwrotna świadcząca o tym, że dostarczam najwyższą przyjemność.Nawet tylko raz.

Czułam się załamana.Pełen zwątpienia w siebie.Jakbym ją w jakiś sposób zawiódł, będąc zbyt samolubnym w kwestii cunnilingusa, podczas gdy być może wcale tego nie lubiła.Albo nie byłem w tym zbyt dobry.Zbyt zafiksowany na własnym fetyszu, że nie zaspokajałem jej potrzeb.Po raz pierwszy w naszym piętnastoletnim małżeństwie moja erekcja osłabła.Wydawało się, że nadal jestem wystarczająco twardy, by ją zadowolić, ale straciłem tę stalową krawędź, z której byłem dumny.

Spanikowany, próbowałem rozchylić jej mięsiste policzki, wyobrażając sobie, że pewnego dnia wbiję się w jej rozkosznie ciasny tył.Może po jednej za dużo tequili pozwoli mi dostąpić tego zaszczytu.Jęczała przy każdym pchnięciu, a jej palce zacierały się na jej łechtaczce, ale czułem, że mam pożyczony czas.Jakbym mógł w niej nie skończyć.Awaria.

Dopiero gdy w mojej głowie pojawił się błysk elektrycznego różu i wyobraziłem sobie policzki, które trzymam zamknięte w bikini, moja erekcja powróciła do dawnej świetności.Pełny, twardy i żylasty, wbijałem się w niego, gdy jęki mojej żony dotrzymywały mi kroku.Czułem, jak jej ciało drży, a wyraźne dyszenie było zapowiedzią tego, że zaraz dojdzie.Chciałam iść z nią.Próba zadośćuczynienia za słabe wyniki.

Ale w mojej głowie szalałem za młodą pływającą pięknością.Słyszałem jej niepohamowane krzyki, gdy pozwalała mi się zabrać w miejsca, w których nigdy nie była.Warknąłem jej do ucha nieprzyzwoite słowa, których moja żona nie lubiła słuchać.Wyobrażałem sobie, że mój głos się łamie, gdy szeptałem, jak bardzo pragnę zerżnąć jej zgrabne, ciasne, młode ciało.Jakże pragnąłem napluć na jej wypiętą dupę, przycisnąć do niej kciuk, a potem rozognioną główkę kutasa i ostatecznie splądrować jej najciemniejsze miejsce swoją twardością.Chciałem to zrobić, dając klapsy w jej śliczną pupę, aż się zaczerwieni, a moje odciski dłoni znaczyły jej nieskazitelne ciało.Posiadanie jej.

Czułam się brudna.Niskie oszustwo, że musiałem uciec się do takiej taktyki, ale poczucie winy zostało natychmiast zastąpione euforią, gdy wybuchłem w dobrze znanym mi otoczeniu ciepła mojej żony.Przyszła.Doszedłem, wypełniając ją kolejnymi porcjami białego złota.Misja zakończona.

Ale kiedy wyszedłem, a smuga gęstej spermy spłynęła na udo Rachel, zanim się pode mną zwaliła, poczułem wstyd.Oszustwo.Pochyliłem się, by pocałować jej spocone ciało, aby to nadrobić.Próbować przekonać samego siebie, że to tylko chwilowa wpadka.Aby ponownie nawiązać połączenie.Aby zepchnąć brunetkę z mojej głowy.Ale jakoś w głębi duszy martwiłem się.Czy to tylko ja?Rutyna?Czy mogę od tego uciec?A może to było coś gorszego?

Wiedziałam, że muszę się zmienić, bo inaczej ryzykuję, że się oddalę.Nie miałem jednak pojęcia, jak to zrobić ani od czego zacząć.

Aż do następnego dnia.

.o0o.

Rtęć w termometrze przymocowanym do drewnianego stelaża baru wskazywała połowę lat dziewięćdziesiątych.Wentylatory na piedestałach warkotały i chwiały się, ale służyły jedynie do rozprowadzania ciepła.Miejscowy personel w baraku starał się obsłużyć tłumy klientów, w tym mnie.Niektórzy nosili opaski all-inclusive.Nie zrobiłem tego.

Santiago zwrócił się w moją stronę. "Seńor?"

Uśmiechnąłem się.Podnosi jeden palec. "Uno gin and tonic, y uno Long Island Iced Tea, por favor".

Brzmiało to gównianie, jak jakiś szkolny scenariusz dziecka bez perspektyw językowych, ale co mogłem zrobić?Nazwy napojów były już zangielszczone.To było jak ten śmieszny moment na lekcji francuskiego:J'habiteKensington. Santiago jakby mi wybaczył, skinął głową i przystąpił do wykonania polecenia.

Bawiłem się podkładką pod piwo, kręcąc nią, aby sprawdzić, czy logo będzie miało właściwą orientację, gdy się zatrzyma.Bardziej czułem jej obecność, niż widziałem ją na moich peryferiach, ale mimo to odwróciłem się, by na nią spojrzeć.Nie wiedziała, gdzie patrzeć, jej piersi ledwo mieściły się w bikini w tym samym stylu co poprzedniego dnia.Tym razem miętowy, ozdobny sarong oplatający talię w dół.Wyciągnęła włosy z kucyka i zmierzwiła je opuszkami palców.Wydawało się, że to prowokacyjny gest.Prawdopodobnie tak było.

Położyła torebkę na barze i czekała na gwarny personel.Minęła dłuższa chwila, zanim zdałem sobie sprawę, że się gapię, a ona zerknęła na mnie, przyłapując mnie na gorącym uczynku.Policzki mnie paliły i skupiłem się na pręcie między rękami.Serce waliło mi jak oszalałe, a usta były bardziej suche niż po Martini.

"Lubisz oglądać?".Miała miękki, leniwy akcent.Trudno to opisać w tak krótkim zdaniu.Północno-wschodnia Anglia, jeśli dobrze zgaduję.

"Co?"

Nakreśliła palcem okrąg wokół stojącego przed nią podkładki pod piwo. "Widziałam, jak mnie wczoraj obserwowałeś. I dziś rano przy basenie".

Potrząsnąłem gwałtownie głową. "Nie. Ja..."Wstrzymane.Nie wiedział, jak dokończyć to kłamstwo.

Uśmiechnęła się. "Wiem."

Wpatrując się w ruch jednego z wentylatorów, żałowałem, że jeszcze chwilę wcześniej temperatura w barze nie była dwa razy wyższa.

Pochyliła się ku mnie. "W porządku. Nie mam nic przeciwko temu. Którą stronę wolisz? Przód czy tył?".

przełknęłam. "Czy to podchwytliwe pytanie?"

W jej oku pojawił się błysk. "To zależy".

"Na czym?"

Zachichotała. "Twoja odpowiedź."

Santiago wrócił z napojami, a ja zapłaciłem mu, wymachując resztą.Odwróciłem się do niej twarzą. "W takim razie musiałbym powiedzieć..."Zastanowiłem się chwilę. "Z powrotem."

Podniosła torebkę, pod którą znajdował się klucz do pokoju.Jednym ruchem nadgarstka sprawiła, że uciekł przez bar za nią i spadł z krawędzi. "Ooops. Palce maślane."

Jak naturalnej wielkości skręcona dekoracja ogrodowa, obracała się najpierw od stóp, potem bioder, a po chwili głowy, aż stanęła naprzeciwko mnie.Wstrzymałem oddech, gdy zgięła się w talii, a jej piękne, wąskie piersi prześwitywały przez przezroczysty jedwab sarongu pod niebiesko-zielonym materiałem bikini.

Wstała, obróciła się do tyłu i położyła klucz na barze, trzepocząc długimi, naturalnymi rzęsami. "Jestem taka niezdarna."

Przesunąłem się.Nieudolna próba ukrycia początków mojej erekcji.Znów się nachyliła i szepnęła: "To jest ta część, w której proponujesz, że postawisz mi drinka".

Bardzo starałem się nie patrzeć na jej imponujący dekolt. "Uhh, oczywiście. Przepraszam. Napijesz się czegoś?".

Znów zachichotała. "Bardzo miło z twojej strony, że proponujesz. Poproszę Margaritę".

Zwróciłam uwagę Santiago i zamówiłam dla niej.Pospieszył się, aby spełnić prośbę.

Nastąpiła niezręczna pauza. "Lepiej... zaniosę to mojej żonie, bo będzie się zastanawiać, co się ze mną stało".

"Nie chciałbym stanąć między kobietą a alkoholem".

Przytaknąłem.Czułem się nieswojo. "Ja... uhh. wrócę."

Znów przeczesała włosy. "Będę czekał".

Zostawiłem jej palec przeczesujący jej włosy, a sam pospiesznie podałem drinka żonie, powołując się na wymówkę, że zabrakło lodu, przez co musiałem wrócić do baru po swojego drinka.

Zgodnie z obietnicą, brunetka nadal tam stała.Zwolniłem kroku, aby w pełni docenić wspaniałość krągłości, które rozchodziły się aż do idealnie gładkiego tyłka schowanego w miętowej paczce i lejącym się sarongu.Zrównałem się z barkiem, na którym stał jej drink, po którym już spływały skropliny, i wyjąłem portfel.Santiago przyjął zapłatę i podał mi drinka.Odbiłem ją w jej stronę.

"Dziękuję".

"Nie ma za co".Zatrzymałem się i podniosłem swój kieliszek, aby mogła się nim napić. "Więc to jest twój sposób na uniknięcie astronomicznych cen w kurortach?".

Zaśmiała się.Nie zaprzeczył.Patrząc na nią znad mojej szklanki, zastanawiałem się, ilu innych frajerów siedzących przy barze dało się nabrać na podstęp z kluczem do pokoju.

"Nie jesteś tu sam, jak mniemam?".

"Nie. Kilkoro z nas wyjechało między semestrami. Wdowy po mistrzach świata!".

"Nie powinieneś być ze swoimi kolegami?".

Pociągnęła łyk napoju i uśmiechnęła się. "Dołączę do nich później. Wymienimy się opowieściami".

Podnosząc brwi, delikatnie potrząsnęłam głową. "Czy Twój chłopak naprawdę wybrał piłkę nożną zamiast bikini?".

Zakręciła się i poruszyła biodrami. "Podoba ci się?"

Guzek w moich spodenkach zgodził się i skinąłem głową. "Bardzo."

Bezczelnie wpatrując się w moje krocze, a następnie przenosząc wzrok na moje oczy, powiedziała: "Widzę, że tak" i wzięła kolejny łyk koktajlu.Połknięta.Przesunęła palcem po brzegu kieliszka, tworząc kropelkę skondensowanej cieczy, którą zlizała. "Powiedz mi, co trzeba zrobić, żeby moje ciałonaprawdępodnieca cię?"

Prawie wyplułem swój napój w jej dekolt. "Co?!"

Trzepotała rzęsami. "Słyszałeś. Całe to słońce sprawia, że czuję się... śmiesznie".

Wpatrywałem się w nią, próbując zdecydować, czy sobie ze mną pogrywa. "Czy ty tak na serio? No wiesz... chłopakiem?".

Przez chwilę patrzyła na podłogę. "Pije już od obiadu. Jeśli Anglia wygra beze mnie, to pewnie zadzwoni do swojej byłej".Wzruszyła ramionami bez zobowiązań. "Większe cycki niż ja. A poza tym," owinęła usta wokół słomki i ssała sugestywnie, "co się dzieje na Ibizie, zostaje na Ibizie".

Wpatrywałem się jak w soczewkę, gdy obejmowała dłońmi szklankę, a następnie przenosiła je na biodra i przesuwała w górę.Na jej idealnej, brązowej klepsydrze pojawiła się smużka skroplin.Gdy dotarła do stanika od bikini i musnęła jego piersi, jej usta otworzyły się lekko, wciągając powietrze.

Zadrżała i uśmiechnęła się na moją reakcję. "Ja na pewno jestem prawdziwa".

Ponownie jej wzrok powędrował na moje krocze.Przesunąłem się, żeby nie rzucać się w oczy.Nie udało się.Podniosłem z powrotem okulary. "To nie może się dziać".

Odrzuciła włosy z ramion.Wydawał się rozbawiony. "Dlaczego nie?"

Ostrożnie dobierając słowa po wypiciu alkoholu, powiedziałam: "Bo jesteś o połowę młodsza ode mnie. Bo mamy partnerów. Bo to jest złe. Wybierz jedną."

Na jej ustach pojawił się zawadiacki uśmiech. "A jednak", pomyślała, "nie odszedłeś. I ja też nie".

Między nami zapanowała cisza.Szmer rozmów wokół nas.Dalekie krzyki i pluski na basenie.Szumiące wentylatory, które wydawały się jeszcze bardziej nieskuteczne w duszącym cieple jej blasku.O tej nieznajomej, która praktycznie rzuciła się na mnie.Nie mogłem zaprzeczyć, że mnie to pociągało.Chciałem wkroczyć do akcji i wziąć ją w ramiona, by złożyć na niej namiętny pocałunek.Niech poczuje, jak rosnę przy jej miękkim ciele, a reszta świata nie ma znaczenia, bo zatraciliśmy się w tej chwili.Wspólne oddechy.Wspólny kontakt.Jej oczywiste potrzeby pasują do moich jak dawno zagubione elementy układanki.

Znowu za dużo myślałem, więc mogłem tylko spekulować na temat jej sytuacji.Co kierowało jej zachowaniem.Prawdopodobnie chłopiec laddish.Wystarczająco uważny, by utrzymać jej zainteresowanie, ale często wychodzi z kolegami na drinka, podrywa kobiety, ogląda mecz w telewizji, pozostawiając ją niespełnioną.Ignorowanie jej potrzeb.Kryminalne.

Wiedziałem, że nie należy tego wykorzystywać.Poza tym miałem wiele do stracenia.Dzieci.Dom.Żona.Czy mam dość siły moralnej, by się temu przeciwstawić?A może uległbym i zaryzykował wszystko?Chwila akrasji, która wszystko rozbiła.

Resztka alkoholu spłynęła jej do gardła, a ona odstawiła szklankę na bar. "Dziękuję za drinka".Dotykała grzbietu mojej dłoni, od opuszka palca do nadgarstka, a ja zadrżałem. "Miło było cię poznać."

Podniosła torebkę i na tym się skończyło.Ponad.Decyzja została podjęta za mnie, bez konieczności podejmowania ryzyka.Nie byłem pewien, czy odczuwać ulgę, czy rozczarowanie.

Patrzyłem, jak jej tyłek opuszcza bar, a jej ciało skąpane jest w jasnych promieniach słońca, gdy boso wychodziła z cienia na betonową ścieżkę prowadzącą do basenu.Patrzyłem tak długo, jak mogłem, a potem stanąłem przed barem.Zastanawiałem się nad swoim drinkiem.Przeklinałem cicho pod nosem.Wydychane.

Wtedy to zobaczyłem.

Jej klucz do pokoju leży na barze.Liczba zwrócona do góry.Obejrzałem się szybko za siebie, oczekując, że zobaczę, jak jej doskonałość wkracza do akcji, wracając po nią.Nic.Brak ruchu.Tylko ja i pokusa w pozbawionej powietrza atmosferze.Skoncentrowałem się na kluczu.Przynajmniej powinienem go zwrócić.To była rycerska rzecz, którą należało zrobić.

Sięgnąłem po nią.Zatrzymany.Ogarnęła mnie fala wątpliwości.Być może poczucie winy.Potem coś innego.Coś przerażającego.Potrzeba, rozwijająca się we mnie.Przejęcie władzy.

Chwyciłem klucz, włożyłem go do kieszeni, wziąłem swojego drinka i wróciłem do żony.

.o0o.

Klucz do pokoju wypalał mi dziurę w kieszeni przez cały czas, kiedy leżałem przy basenie i nie słuchałem bezsensownej paplaniny mojej żony.Wydawałem niezobowiązujące dźwięki, żeby zachować pozory uważności, modląc się, żeby nie było potem quizu.

Obejrzałem basen i leżaki w poszukiwaniu śladów dziewczyny.Przekonałem się, że to mogła być prawdziwa pomyłka.Pomyślałem, że mógłbym wtedy podejść, rzucając cień na jej idealną sylwetkę, i zawiesić klucz, który mogłaby wziąć, a nasze palce mogłyby się w tym czasie stykać.Kto wie, jak to było dalej?

Ale część mnie wiedziała, że to nie był przypadek.Zostawiła go tam, żeby zobaczyć, co zrobię.Aby sprawdzić, czy moje postanowienie się złamie, czy moja przyzwoitość ulegnie erozji.Zobaczymy, czy będę za nią gonił jak szczeniak za piłką.W jakim celu, mógł sobie wyobrazić tylko mój kutas wbijający się w moje spodenki kąpielowe.

Wyobrażałem sobie, że wchodzę do jej pokoju i zastaję ją leżącą na łóżku w bikini.Wyobrażałem sobie, że wpatruję się w nią zahipnotyzowany, a potem zamykam drzwi, jej nogi rozchylają się, a ja wpełzam na materac i chowam twarz między jej zgrabnymi udami.Zjadałem jej seksowną, nagą cipkę przez strój kąpielowy, jej fiszbiny przemakały, a ja doprowadzałem ją do orgazmicznych krzyków, które wypełniały moją głowę surowym pożądaniem.

Odgrywając w myślach różne scenariusze, z których każdy kończył się twarzą w jej cipce, w końcu pękłem.Odwróciłem się do żony. "Robi się za gorąco. Idę na spacer, żeby się ochłodzić, a potem może pójdę popływać. Masz ochotę na coś, kiedy będę na nogach?".

Potrząsnęła głową, a ja podniosłem się, prawie zmuszony usiąść, żeby się ustabilizować.

Oddalając się od ciepła panującego w basenie, przechodziłem pod liściastymi palmami pokrywającymi częściowo zacienione, łączące się ze sobą ścieżki.Beton palił się pod moimi podeszwami w odsłoniętych miejscach.Nieregularne ostrogi prowadziły do trójki bielonych budynków, a dalej do prostokątów wyschniętej śródziemnomorskiej trawy, na której wczesnym wieczorem pojawiły się zraszacze, aby ograniczyć szkody wyrządzane przez słońce.

Skanując numery obok drzwi do każdego samodzielnego sześcianu mieszkalnego, odnalazłem pokój, który pasował do jej klucza, przesuwającego się między kciukiem a palcem wskazującym w mojej kieszeni.Stanąłem na końcu ścieżki, która biegła wśród krzewów i paproci do bielonych drzwi wejściowych.Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem przed siebie, a każdy krok powodował, że zasychało mi w ustach.

Przy drzwiach zatrzymałem się.

Pukanie.

Czekał.

Brak odpowiedzi.Gdzie ona była?

Niefortunnie włożyłem klucz.Czy powinienem tam wejść?Czy było to słuszne?Etyczny?Czy spodziewała się mnie po drugiej stronie?

Zwyciężyła ciekawość.Trzęsącą się dłonią zbliżyłem klucz do zamka i po pobieżnym spojrzeniu w lewo i w prawo wsunąłem go do środka, a następnie przekręciłem zapadkę.

Po otwarciu drzwi ukazał się pokój nie różniący się od tego, w którym przebywałem.Podłoga wyłożona płytkami terakotowymi.Łóżko wzdłuż jednej ściany, naprzeciwko lustrzanej komody, na której stał mały telewizor z płaskim ekranem, obok porozrzucanych kosmetyków do makijażu i ulotek o lokalnych atrakcjach.

Znalazłem swój głos. "Halo?"Dźwięk odbił się, bez odpowiedzi. "Halo-o?"

Cisza.

Wciąż się trzęsąc, przekroczyłam próg, a płytki były przyjemnie chłodne dla moich bosych stóp.Wiklinowe krzesło w rogu przy oknie stało naprzeciwko małego stolika ze szklanym blatem, na którym stała do połowy skończona butelka miejscowego czerwonego trunku i kieliszek do wina o cienkiej nóżce, z pierścieniem osadu w górnej części.

Wszystkie kategorie: Uwodzenie